środa, 31 maja 2017

Potrzebna Pomoc... Wasze rękodzieło jest bardzo cenne ....

Pani Ania ma chorego synka Pawła. Jest bardzo dzielną mamą i robi co może aby uzbierać pieniążki na bardzo drogie leki. Zastrzyki z hormonem wzrostu miesięcznie kosztują prawie 2 tyś zł i każdy grosz się liczy.
Oprócz zbiórki potrzebnej kwoty, która znajduje się na stronie:
 

mama Pawła organizuje również kiermasz i sprzedaje na nim ręcznie robione przedmioty.
Wspólnie z Panią Ania bardzo prosimy o Wasze wspaniałe rękodzieło, nawet malutki drobiazg się przyda.
Może macie w domu świeczkę, mydełko czy skrzyneczkę decoupage albo jakiś inny wspaniały drobiazg ? Jeżeli chcielibyście pomóc to odezwijcie się do mnie na maila a ja podam dalej kontakt do dzielnej mamy.

Sama dziś wypuściłam paczuszkę z koralikowymi bransoletkami, wisiorkami i naszyjnikiem. Razem uzbierało się tego kilkanaście sztuk i mam ogromną nadzieję, że się spodoba na kiermaszu i tym samym wspomogę Pawełka.

Jeżeli nie możecie wysłać swojego rękodzieła, dorzućcie choć małą "cegiełkę".

Z góry bardzo Wam dziękuję :)


środa, 24 maja 2017

Kosmetyki... :)


Ten post był przygotowany częściowo już pod koniec kwietnia i może właśnie dlatego nie mogłam się za to zabrać tak do końca i wyszło tak, że jestem po 3 tygodniach...
Ja bardzo lubię zamieszczać wpisy spontanicznie, bez żadnego schematu i do tego właśnie chciałabym wrócić...

Od jakiegoś czasu mam ochotę aby na moim blogu pojawiły się kosmetyczne posty :).
Lubię co jakiś czas kupić sobie jakieś kosmetyki, oglądać i czytać różne recenzje, testować. Kupuję je w drogeriach albo w aptekach. Myślę, że posty takie będą pojawiały się co jakiś czas, zbiorczo, albo jak mnie najdzie chęć podzielenia się teraz i już ;)

To są kosmetyki, które próbowałam na sobie ostatnio:
 

1. Balsam Soraya "Body Diet 24" - mam już 2 opakowanie i bardzo jestem zadowolona. Ten balsam wygładził mi skórę i autentycznie "pomógł" w wyszczupleniu, ponieważ od jakiegoś czasu staram się lepiej odżywiać i stosować dietę ŻM (czyt. żryj mniej ;), więc taki kosmetyk uważam za bardzo pomocny w tym procesie i polecam. Muszę wypróbować inne z tej serii.

2. Odżywka do włosów SYOSS w sprayu do włosów przetłuszczających się u nasady i suchych na końcach, czyli dokładnie jak u mnie. Nie zdziałała na moich włosach nic szczególnego, ale ładnie pachnie ;)

3. Suchy szampon. Od zawsze byłam jego wielką przeciwniczką i właściwie to nie wiem po co ja go wzięłam. Chyba ciekawość i promocja wzięły górę :). Powiem jedno, na pewno kupię kolejną sztukę, bo sprawdził się super. Jestem mamą 2 dzieci i taki wynalazek się przydaję, tak w wielkim skrócie. Jednym słowem, zmieniłam zdanie :)

4. Bardzo fajne serum do rzęs na naturalnych olejkach - Bioer. Nie podobały mi się moje rzęsy, więc zaczęłam zastanawiać się nad jakimś kosmetykiem, który chociaż pomoże mi je wzmocnić. Myślałam nawet o doklejeniu sobie sztucznych ale ceny są powalające, poza tym ten klej i regularne dopełnianie... Właśnie wtedy trafiłam na to serum. Stosuje je codziennie rano i wieczorem od 2 miesięcy. Rzęsy stały się gęstsze, dłuższe i mniej mi wypadają. Serio. Do tego zalotka i tusz i wygląda to super :) Polecam.

W myślach mam już kolejny taki post, więc mam nadzieję, że Wam się spodoba i miło będzie się Wam czytało.

Dziękuję za wspaniały doping nad moimi haftami. Nie poddałam się i pomalutku przybywa toaletki :), więc Wasz doping działa cuda :)




środa, 3 maja 2017

Zapomniane...

Od ostatnich paru miesięcy myślę o tym, żeby zacząć moją ukochaną "Lunę" HEAD.

 
Właściwie to nie wiem co mnie tak do końca powstrzymuje. Albo myśl, że zaczynałam ją już 2 razy i dalej nie mogę znaleźć idealnego materiału, albo myśl, że zalegają mi w szafie hafty zapomniane.
Nie są może takie bardzo stare, ale postanowiłam się z nimi rozprawić...
Poszukiwaniem doskonałego materiału już się zajęłam, ale to żmudny proces. Z racji tego, że zamówiłam jakiś czas temu Aidę z nadrukowanymi czerwonymi kreskami, które to miały zniknąć po namoczeniu i po teście na kawałku materiału, kreski nadal były widoczne, delikatne, różowe, denerwujące kreski, których wcale tam nie powinno już być...

Ale dziś o haftach, które biorę na warsztat i mają już niebawem zawisnąć na ścianach :).
Pod "tamborek" poszły 3 hafty, które powędrowały do pudła tuż przed finiszem... Nie pytajcie ;)

Miś Marynarz firmy Dimensions. Wyszywałam go dla synka i nie zrobiłam wszystkich backstitchy.Na początku lipca Wojciech ma 3 urodziny i to będzie prezent dla niego.


Kolejne są ptaszki, też porzucone na samym końcu, tak mnie wkurzyły te kontury, że odłożyłam "na chwilkę". Brakuje kreseczek na kwiatkach....


Ostatnia jest toaletka. Miałam skończyć już w tamtym roku, ale ją odkładałam parę razy i czas się z nią uporać. Haft śliczny a mnie denerwuję, że nie mam nici na bobinkach. Dlatego nie lubię gotowych zestawów. Lubię od a do z przygotować wszystko sama. Właśnie ją aktualnie wyszywam :)


Oczywiście jeszcze są nieskończone doniczki z kwiatkami, wróżki Head, ale to są hafty, które na zmianę wyszywam, więc powyższa 3 według mojego planu ma być niebawem skończona :). Życzcie mi powodzenia, żebym znów nie rzuciła nimi w kąt :).

Dziękuję za wszystkie pozostawione ciepłe, wspaniałe słowa :)