poniedziałek, 27 lutego 2012

Na morskich falach ...

Dziś w trakcie dnia wzięłam się za oprawę moich latarni, które wyszyłam ponad pół roku temu. Wyszywało się super i naprawdę bardzo szybko, ale jak to każda praca swoje odczekać i nabrać mocy urzędowej musi. W sumie to zaczęło się od wakacyjnej wymiany na moim kochanym forum, gdzie w 2010 roku od forumowej koleżanki otrzymałam taki oto, cudniasty obrazek

Jak przeprowadziliśmy się do naszego nowego domku, pomyślałam, że fajnie byłoby dodać coś na ścianę w tej samej tematyce, czyli morskiej, więc wykorzystałam wzór 3 latarni morskich

Pomysł na oprawienie już miałam i ostatnio na zakupach w Ikei udało mi się kupić ramkę, o którą mi chodziło, czyli trzy latarnie obok siebie, przedzielone passe. Na szkło przykleiłam rozgwiazdę i planuję jeszcze dokupić rozgwiazdę mniejszą o połowę i dodać ja w przeciwległy róg. A na dzień dzisiejszy obrazek wygląda tak jak poniżej, to moja pierwsza oprawa, więc wybaczcie nierówności i niedoskonałości.

Mam jeszcze pomysł, żeby ta ściana, na której będą wisiały te obrazki, była cała w morskiej tematyce i na pewno coś jeszcze powstanie "do kompletu". Bardzo dziękuję za komentarze i słowa wsparcia, odliczanie trwa nadal, czyli My ciągle 2 w 1 :).

sobota, 25 lutego 2012

Dzbanuszek i odliczanie ...

Dziś będzie króciutko. Wpadłam, żeby pokazać, że oprócz tła udało mi się trochę wyszyć dzbanuszka

Tło nadal pomału dzióbię, ale mój entuzjazm do robótek trochę przygasł, ponieważ zaczęło się odliczanie, trochę nerwów, myśli mam gdzie indziej, pranie, prasowanie, sprzątanie i przygotowania na przywitanie nowego członka rodziny. Nie mogę zupełnie się skupić, dlatego też wszystkim ciociom blogowym zostawiam foteczkę i proszę o trzymanie kciuków...

Dziękuję za tak liczne komentarze i kopniaki aby skończyć tło, naprawdę się staram :). Wzór na gockela wysłany i mam nadzieję, że się przyda.

środa, 22 lutego 2012

Małe, ale tylko małe poczucie winy ;) ...

Jak tylko zaczęłam wyszywać nowy hafcik z dzbanuszkiem, odezwało się moje małe poczucie winy i słowa w głowie, że może jakbym już skończyła tło w gockelu to bez żadnych strat mogłabym zacząć nowy hafcik ;). Właściwie całą niedzielę przeleżałam w łóżeczku i dzióbałam tło. Było bosko ... :) i mogę pokazać postępy dosyć duże jak na mój gust

Poszperałam trochę po waszych blogach i lecę dalej wyszywać tło, więc miłego dnia Wam życzę.

wtorek, 21 lutego 2012

Tusalowy słoiczek ...

W zabawie na Tusalowy słoiczek biorę udział po raz pierwszy i przyznam, że bardzo mi się podoba. Chociażby dlatego, że zawsze jak wyszywałam to wszystkie ścinki nitek fruwały po stole, dywanie, kanapie itd. Tym bardziej się cieszę, że teraz jest wszystko uporządkowane. Słoiczek na szafce fajnie wygląda, chociaż jest jeszcze bez żadnego "ubranka". Pomysł już mam, tylko z realizacją coś mi się przeciąga :). Zastanawiam się czy ten słoiczek nie będzie za mały, ale nawet jeżeli, to go później zmienię.

Prezentacja słoiczka i jego zawartości ...

Dziękuję za wszystkie komentarze, tylko może lepiej nie piszcie mi takich rzeczy, bo ja zaraz wezmę się za jakiś inny obrazek, a ciągnie mnie do "tańczących filiżanek" jak nie wiem co, zwłaszcza jak zobaczyłam je ostatnio nie dokończone u fagusi ;). A i miejsce w kuchni też już mam wybrane i świeci pustkami, że ho ho ;)

Kanwa, którą kupiłam z eBaya jest bardzo fajna, ma równy splot, nie jest sztywna, ma fajne, nasycone kolory, także polecam zakupy, może ktoś się skusi, ale jakby coś to ja nie namawiam ;)

sobota, 18 lutego 2012

Kopnijcie mnie w tyłek :) ...

Tak jak w tytule, potrzebuje kopa w zadek i to mocnego. A dlaczego? Bo zaczęłam wyszywać nowy hafcik ;). Ja po prostu muszę skończyć tło w gockelu i misiaczki do pokoiku, a tu któregoś słonecznego, zimowego dnia, zaczęłam przeglądać moje zasoby wzorów w poszukiwaniu klucza do "tańczących filiżanek", które chcę wyszyć do kuchni, ale dopiero po skończeniu tych dwóch prac. Więc, przeglądam sobie wzorki, a tu tak pięknie się do mnie uśmiecha jednokolorowy komplet filiżanki i czajniczka z pyszną kawusią, herbatką czy jakimś innym gorącym, smakowitym płynem ;). "Mulina na gockela się skoczyła, w miśkach co rusz trzeba zmieniać kolory co w pozycji leżącej nie jest za łatwe" - pomyślałam i szybko wydrukowałam dowód zbrodni nr 1.

a tak wyszywa się na moim nowym fioletowym tamborku, lubię tamborki jak najmniejsze, ale ten jest fajny, lekki i więcej kanwy obejmuje. Kanwa Aida 14' w zawijaski i mulina brązowa DMC 938, wyszywam 3 nitkami.

tak się cieszę z moich zakupów zza oceanu, że zrobiłam dzisiaj zdjęcie mojego zamówienia, bo cały czas je macam, i macam :)

dziękuje za komentarze i życzenia. mąż mi się włamał nie planowo ;). zakupy zrobiłam w tym sklepie i naprawdę polecam - http://stores.ebay.com/Rumplesdump-Counted-Cross-Stitch

zrobiłam wczoraj ciasteczka urodzinowe i wyszły super, przepis według Nigelli z 4 składników. super szybkie i pyszne.

piątek, 17 lutego 2012

28 "zima" i zakupowe szaleństwo ...

Tak jak w temacie, 28 "zima" mnie dziś dopadła :) jeszcze nie jest tak źle, ale za 2 lata to już mocno poświętuje ;) a dziś mam bardzo dobry dzień z czego bardzo się cieszę. Was zapraszam na tort i szampana, a ja z Wami wypiję kieliszeczek mleczka :)

A teraz z innej beczki :)

Już od jakiegoś czasu przeszukiwałam internet wzdłuż i wszerz za fioletowa kanwa, ponieważ wymyśliłam sobie pewien projekt. Z pomocą blogowej dobrej duszyczce, trafiłam we właściwe miejsce na eBayu i złożyłam zamówionko a wraz ze mną dwie forumowe koleżanki od igły. Sklep bardzo fajny, ze sprzedawcą można bez problemu się porozumieć, a zamówienie doszło zza oceanu już w dwa tygodnie i bardzo się cieszę, bo dziś paczkę odebrałam - właśnie w moją 28 "zimę" :). Bardzo rzadko robię hafcikowe zakupy, tym bardziej mam frajdę, że ho ho. Ja zamówiłam sobie Aide 14' fioletową i żółtą, Aidę 16' w kolorze beżowym ale nie do końca :) oraz fioletowy, plastikowy tamborek, który od razu musiałam wypróbować i sprawdza się super. A tak na marginesie to już wiecie jaki jest mój ulubiony kolor - FIOLETOWY. Dość paplania, czas pokazać łupy

Musiałam sobie też dokupić mulinę na tło do gockela oraz dwie mulinki do mojego nowego projektu, o którym będzie jutro

Dziękuje za komentarze i cieszę się, że przepis na pieczone pierożki przypadł wam do gustu !

środa, 15 lutego 2012

Misiaków cd i tulipanki ...

Trochę udało mi się wydłubać misiaczków, chociaż na taką ilość czasu jaką dysponuję, wstyd, że tak mało, fuj, fuj :) ale jakaś malutka niemoc mnie ogarnęła i albo leniuchuję na kanapie i drzemię albo przeglądam tysiące blogów :), ot co, taka ciążowa fanaberia ;). W każdym razie mam już sukieneczkę jednego z misiów i może uda mi się jeszcze dziś wyszyć łapki, misialki na chwile obecną

z okazji wczorajszych walentynek tulipanki, śliczny kolor nieprawdaż ?

niedziela, 12 lutego 2012

Mniam, mniam ...

Dziś wpis dla głodomorów :). Na święta, jaką jedna z potraw miały być PIECZONE PIEROŻKI, jednak będąc w ciąży trochę przeceniłam swoje możliwości i nie wyrobiłam się z lepieniem. Ciasto było wyrobione, farszyk z kapustki i grzybków również, ale czasu zabrakło. Ciasto zostało podzielone na dwie części, bo nie ukrywam, ale wychodzi go bardzo dużo, myślę że na jakieś 60-70 pierożków, i zostało zamrożone razem z farszykiem. Ostatnio wyjęłam jedną część, zrobiłam farsz z mięsa mielonego, czosnku, cebulki i mnóstwa przypraw, do tego barszczyk i był pyszny obiadek. A wczoraj wyjęłam drugą część i farsz z kapustki i wyszedł równie pyszny obiadek, ale przyznam, jestem raczej zwolenniczką farszu mięsnego :).

Oto reszta jaka została po wczorajszych pierożkach

Dla zainteresowanych podaje przepis, u mnie on zagościł już na dobre, warto jest zrobić z całej porcji i część sobie zamrozić, bo ciasto przechowuję się naprawdę super.

- 1 kg mąki - 0,5 l mleka - 4 łyżki stopionego masła - 2 jaja - 2 łyżeczki cukru - 50 g świeżych drożdży (lub 20 g suszonych) - spora szczypta soli (jak macie w planie ciasto zamrozić, warto dodać większą szczyptę, szczyptę :)

Podgrzać mleko do 40C i dodać drożdże, sól, 1 łyżkę mąki i cukru. Ostawić na 15 min w ciepłe miejsce. W misce z mąką wymieszać drożdże i pozostały cukier, jaja, wyrobić. Na koniec dodać stopione masło. Pozostawić w ciepłym miejscu do wyrośnięcia. Gotowe ciasto rozwałkowujemy, wycinamy kołeczka i nadziewamy farszem. Zlepiamy brzegi. Smarujemy roztrzepanym jajkiem, a na to możemy posypać mak, sezam albo odrobinę soli. Wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 200C i pieczemy ok 15-20 min. Wychodzą naprawdę pyszne. Na obiad, kolację, do pracy zamiast kanapek, PYSZOTKA !!!

A dziś natomiast zachciało mi się GOFRÓW, mam też zakamuflowany bardzo smakowity przepis i się nim podzielę, bo naprawdę jest warty wypróbowania.

- 2 szkl mąki - 2 szkl mleka - 2 jaja - 6 łyżek oleju - 1 łyżeczka proszku do pieczenia - 1 łyżeczka cukru - szczypta soli

Żółtka, mleko, mąkę, proszek, olej, sól, cukier wymieszać na jednolitą masę. W osobnej misce ubić pianę z białek i dodać ją do ciasta. Piec w nagrzanej gofrownicy i podawać z ulubionymi dodatkami. Przepis naprawdę polecam, jest szybki, a gofry wychodzą pyszne i puszyste.

Przeglądałam dziś swoje zasoby wzorów na komputerze szukając klucza do "tańczących filiżanek", taki wzór na czarnej kanwie, kolorowe filiżanki a na dole jest napis "A whole lotta latte" nie pamiętam jakiej jest firmy. Mam je w planie do kuchni i natknęłam się, zupełnie przypadkiem (jasne, to była siła wyższa ;)) na dwa bardzo fajne wzorki też do kuchni. Na moje nieszczęście już je wydrukowałam :). Ehh, zobaczymy, ile wytrzymam :).

Bardzo dziękuję za WSZYSTKIE KOMENTARZE, one naprawdę uskrzydlają do dalszej pracy...

piątek, 10 lutego 2012

Kapelusik i misiaczki ...

Kolejna dziewczynka w kapelusiku z serii Sarah Kay, zdjęcie "plamy" :)

Kilka dni temu skończyłam konturki i wygląda całkiem, całkiem.

Ostatnio też udało mi się trochę podgonić miśki.

W sumie hafcik ma rozmiar 253 x 126 i przyznam, że bardzo fajnie się nad nim pracuje i to chyba nie będzie ostatni hafcik firmy Dimensions. Bardzo podobają mi się cieniowania i wyszywanie, np. dwoma nićmi różnego koloru jednocześnie. Wielkość hafciku w całości ma wyglądać tak jak poniżej

Dziś rano powyszywałam chwilkę i wyłonił się drugi łepek misia

A na koniec pokaże kwiatuszki, które przypominają mi, że poza tą wielką biała plamą za oknem, wiosna już tuż tuż. Tulipanki i szafirki.

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze :). Lecę podzióbać ;).

wtorek, 7 lutego 2012

Dawno, dawno temu ...

Misiaczków trochę przybyło, tła może ze dwie linijki, więc nie ma co pokazywać szerszej publiczności. Tymczasem opowiem i pokaże od czego się zaczęło... Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, całkiem niedaleko naszego Bałtyku zostały wyszyte hafciki. Co prawda pamiętają epokę dinozaurów ale i tak je pokażę, a co ... ;) Hafcik, a właściwie to już skamielina ;), który był przeze mnie wyszyty jako pierwszy ok 10 lat temu. Drukowana kanwa, pamiętam, że głupio było mi w pasmanterii, bo zupełnie nie miałam pojęcia jak dobrać kolory mulin. Wtedy Ariadna była chyba za 0.50 gr, eh... to były piękne czasy :). Sprzedawczyni, nawiasem mówiąc kochana kobieta, we wszystkim mi pomogła i idealnie dobrała kolorki a ja załapałam co i jak. W domu, przed telewizorem, usadowiłam się w fotelu i się zaczęło. Już pierwszy krzyżyk sprawił mi strasznie dużo radości i już wtedy była pewna, że nie przestanę. A mówią, że miłość od pierwszego wrażenia nie istnieje :). Ja jestem dowodem na to, że istnieje i to aż dwa razy... Pierwszy raz to spotkanie mojego męża (tak, tak kochanie:), a druga to hafciki ;). Koniec zanudzania, oto pierwszy mój hafcik

szło mi dość długo, bo starałam się żeby każdy krzyżyk był równy i w tą samą stronę, co nie zawsze się udawało

Kolejną pracą były róże, też na drukowanej kanwie

Jest jeszcze na dnie kuferka obraz zaczęty z końmi, ale jego nie udało mi się skończyć, ponieważ zaczęłam przeszukiwać internet i trafiłam na haft krzyżykowy liczony. Tym oto sposobem konie zostały na dnie kuferka wyszyte w 3/5 (to chyba najstarszy w blogowym światku UFOk - czyli praca zaczęta a nie skończona ;) a ja spróbowałam swoich sił i wyszyłam dla mamy swoja pierwszą zakładkę już nie na drukowanej kanwie.

To koniec tej Mojej, pięknej baśni, mam nadzieję, że nikt nie zaśnie ... :)

niedziela, 5 lutego 2012

Tła cd i pyszny serniczek ...

Postępy w love dance nie są za duże, ale powolutku idę do przodu. Trochę mam dość tego nudnego tła, ale nie poddaje się i jestem dzielna ;). Wczoraj wieczorem udało mi się sporo wyszyć oglądając film. Takie robótki mają swoje plusy, bo nie muszę zwracać uwagi na schemat tylko heja do przodu ;).

A popołudniu zrobiłam sernik, na który już od dawna miałam ochotę. Jest naprawdę pyszny, lekki i puszysty. Dla chętnych przepis:

- ser biały mielony - 1 kg

- białka jaj - 8 szt

- żółtka jaj - 6 szt

- cukier - 1/3 szkl

- cukier waniliowy - 1 op

- budyń waniliowy - 1 op

- herbatniki do wyłożenia blachy

- bakalie

Białka i żółtka miksujemy z cukrami na jednolitą masę. Dodajemy ser i budyń, cały czas miksując. Na koniec bakalie, ile kto chce i jakie lubi. Ja dodałam rodzynki. Blaszkę smarujemy odrobiną margaryny i spód wykładamy herbatnikami. Wlewamy masę i siup do piekarnika na 180 st. Ja piekłam ok 60 min a potem zostawiłam w wyłączonym piekarniku na ok.30 min.

Efekt wyszedł naprawdę PYSZOTKA. Polecam.

sobota, 4 lutego 2012

Dziewczynki w kapelusikach ...

Jakiś czas temu spodobała mi się seria dziewczynek w kapelusikach Sary Kay. Miałam w planie całą serie, ale narazie coś czuję, że skończy się tylko na 3. Jedna dziewczynka została przeze mnie wyszyta około pół roku temu albo i dłużej i najbardziej mi się podoba

druga dziewczynka bez backstichy wyszyta też jakiś czas temu

wczoraj wyciągnęłam ją z kuferka i dokończyłam konturki. bardzo lubię jak z zamydlonej 'plamy' wyłaniają się kształty. lubię też improwizować, mam obrazek przed sobą ale tak naprawdę rzadko wychodzi mi jak w oryginale

przy tych dziewczynkach nauczyłam się french knots, które wcześniej za diabła mi nie wychodziły.

bardzo dziękuje za komentarze, aż chce się mi się xxx :)

z serii gockela zostaję tylko przy moon dance i love dance. co zrobić z bombkami zastanowię się przed świętami :). nasz skarb kochany pojawi się na świecie już całkiem niedługo a dokładniej za miesiąc mam termin, więc napięcie coraz bardziej narasta :).

piątek, 3 lutego 2012

Na czarnym płótnie ...

Jedną z ostatnich prac jakie skończyłam i która nabierała mocy urzędowej są bombeczki z sala 2010 z forum. Większość była gotowa już w tamte święta, ale jakoś zapał znikł i skończyłam na te święta, jednak nie zdążyłam go oprawić. No cóż... będzie jak znalazł na święta w tym roku ;). Czarna kanwa Aida, biała DMC 52000 a śnieżynki wyszyłam metalizowaną, srebrną nitką - jakiś 'no name' z pasmanterii. DLA WRAŻLIWYCH :) - przepraszam, że robótki będą często takie wymiętolone, ale jak tylko stawiam ostatni krzyżyk, nie mogę doczekać się jak uwiecznię ten fakt, oczywiście do oprawy czy też innego wykorzystania robótki są prasowane i "wypicowane" ;)
a wczoraj skończyłam sówki, w sumie jednodniowy hafcik, ale był mi potrzebny, ot co, tak dla szybkiego efektu ;), poza tym warto jest mieć takie robótki czekające w gotowości na jakiś igielniczek czy zakładkę. hafcik znalazłam gdzieś w sieci, ciut zmieniłam. wyszyłam cieniowaną żółtą i zieloną muliną na czarnej Aidzie 14' - bardzo lubię wyszywać na ciemnych kolorach kanw, chociaż nie jest łatwo i najlepiej wyszywa się rano, a oto efekt
bardzo dziekuje za przemiłe komentarze i przywitanie w blogowym światku :).

czwartek, 2 lutego 2012

Tak na dobry początek ...

Zastanawiałam się od czego by tu zacząć :). Czy pokazać robótki już wykonane, czy te prace, które mam aktualnie na "warsztacie". Ale zacznę od tych, nad którymi aktualnie pracuję a co jakiś czas, jak mnie nawiedzi jakaś niewyjaśniona niemoc twórcza, pokażę co w ciągu paru lat udało mi się "wydzióbać". Parę lat temu spodobała mi się seria Alfreda Gockela. Wyszyłam moon dance, jako jedną z moich pierwszych, największych prac, a potem wzięłam się za love dance, jednak w międzyczasie straciłam do niego serce. Praca przeleżała dobre 1,5 roku w kuferku, niebieski mazak zdążył zżółknąć, a moje poczucie winy :) wzrosło nadzwyczaj wysoko. Odkopałam więc "serducha tańczące" i tańczą teraz na moim tamborku. Obecnie dłubię już zielone tło a obraz ma już wyznaczone miejsce na ścianie, na znak, że wypadałoby już go skończyć ;). Osobom, które, nie mogą skończyć swoich prac, bardzo polecam tą metodę dopingu :). Praca jest teraz na takim etapie
a miejsce na ścianie, które nieustannie przypomina mi, że trzeba wziąć się do roboty wygląda tak
Po tym jak obiecałam sobie, że za żadne skarby tego świata nie zacznę nowej pracy, dopóki nie skończę gockelka, pojawiła się w mojej głowie myśl, że mój mały skarb już niedługo będzie z nami na świecie, a ja, wstrętna matka o dziecku nie myśli i żadny obrazek nie zaczęty do pokoiku. Tą myślą podążając zaczęłam obrazek z misiaczkami, który już dawno temu zdobył moje serce. Mam nadzieję, że z waszym dopingiem już niedługo będą wyglądały właśnie tak
a ja na dzień dzisiejszy mogę pokazać tyle
To byłoby tyle na dziś, buziaki.

środa, 1 lutego 2012

Zaczynamy :)

Nadszedł czas pokazać światu moje wytwory ;) i może tak jak ja inspiruję się waszymi pięknymi pracami, moje prace zainspirują i was. Pragnę podzielić się moja radością jaką są dla mnie robótki ręczne. Zajmuję się głównie haftem krzyżykowym, ale nie obcy mi jest decoupage, haft matematyczny, szydełko, quilling, filcowanie. Ale blog będzie nie tylko o robótkach. Czasem coś ugotuję, upiekę albo pokaże inne wspaniałe 'rzeczy', które mnie otaczają. Najbliższe plany to nauka punch needle i hardanger. Mam nadzieję, że będziecie mi towarzyszyć w tej sieciowej przygodzie :).